Urodziłam się, bo nie miałam innego wyjścia (no cóż, bywa). Był rok 1978. Papież został papieżem. Polska strzelała gole na mistrzostwach świata w Argentynie. Prezydentem był Ostrowski. Powstały Wolne Związki Zawodowe i Solidarność. Gierka usunęli z rządu. Panował klimat Pink Floydów i Animalsów. Bajm wystąpił w Opolu. Wyprodukowano Zemstę Różowej Pantery i Supermana. Jednym słowem DUUUŻO się działo. 24.X.1978. Mój ojciec zszokowany spał po niezłej dawce alkoholu w domu, a matka po ćwiczeniach porodowych w szpitalu. Dałam jej wtedy ostro w kość. 

Jako dziecko - brak słów. Połamane ręce, bo chcieli mi wbić gola (obroniłam!!!). Zmasakrowana twarz, bo znów gdzieś wcisnęłam swój nos (dobrze, że po tym nie zostało ani śladu). Uciekałam, uciekałam, aż wkońcu uciekłam na dobre. Szczęśliwie ukończyłam uczelnie i rozpoczęłam życie na własny rachunek.